I znowu nie mam dokąd pójść, i znowu jestem całkiem sama.
Zupełnie obcy jest mi dom i znów nikogo przy mnie nie ma.
Lecz noc przygarnie mnie. *
O
czym
myślałaś,
kiedy
twoja
krew
się zatrzymała?
- Uwielbiam twoje oczy.
- Hermiona - ostrzegł.
- Wiem.
- Chyba jednak nie.
Kłamstwa błyszczały jak brylanty, może dlatego oboje tak je lubili?
- Kochasz ją.
- A ty jego.
- Ale jakoś ci to nie przeszkadza, kiedy bezceremonialnie pozbawiasz mnie bielizny.
Jęknął.
I zrobił to jeszcze raz. Bo wszystko traciło znaczenie, kiedy czuł cierpki smak jej ust - nigdy nie pomalowanych.
- Jak się czujesz, Draco?
- Głupie pytanie, doktorku. - Ściągnął niewidzialnego paprocha z garnituru. Miał długie palce pianisty.
- Miałeś mi mówić po imieniu.
- Wybacz, Harry - westchnął. Niemal teatralnie. - Ja cie nie czuję. W tym problem.
- Pieprzenie. Jesteś wrakiem, więc czujesz się źle. Dlatego cię z tego wyciągniemy.
- To dopiero druga wizyta.
- I nie ostatnia - zapewnił. - Kawy? - Skinął głową.
- Masz ciastka?
- Myślisz, że dałoby się tutaj wytrzymać gdyby nie zapas słodyczy?
- Tak? - powiedział pewnie, trzymając białą filiżankę. Nie słodził, odkąd t o się stało. Hermiona zawsze piła gorzką. Smak był podobny, kiedy zabierała go w górę. Daleko za rzeczywistością.
Gdy wszyscy inni idą spać,
Gdy całe miasto śpi
Spotykam się w marzeniach z nim...
Dlaczego
postanowiłaś
zatrzymać
oddech?
- I co z tym zrobimy?
- Z czym?
Machnęła ręką
- Z nami.
- Nie ma nas, Hermiona.
Łzy wypalały jej oczy, jak rozżarzone węglę, ale nie pozwoliła mu ich zobaczyć. Nigdy.
- To boli. - Szloch unosił się w powietrzu.
- To prawda. Jest Draco i Astoria oraz Hermiona i Ron. Koniec historii. "My" nie istniejemy.
- Coś się zmieniło?
- Mamy lato?
- Coś jeszcze?
- Dzisiaj mijają cztery miesiące.
- I?
- Nic.
- Więc w czym problem?
- We wszystkim. Absolutnie wszystkim.
Pusto tak,
Tylko ja,
Daleki,
Lecz trzyma mnie w ramionach.
Gdy zniknie z oczu, to zamykam je
I już mnie znalazł.
Jak
to
jest
kiedy
twoje
serce
nie chce
żyć
razem z
tobą?
- Ronald w końcu się ze mną rozwiedzie.
- Nie rozwiedzie. Dlatego nazywa się Wesley. - Był uparty, ale... Zawsze istniało jakieś ale, prawda?
- Draco...
- Po prostu pozwól mi cię pocałować, dobrze?
O zgodę nie pytał już od dawna.
- Co u żony, Draco?
- Przytyła. A u twojej, doktorku? - Zmarszczył brwi i poprawił się szybko. - Harry.
- Wczoraj oświadczyła mi, że ja też będę tatą.
- Gratulacje. - Szczere, ale bez uśmiechu. Zużywał za dużo wspomnień.
- Dziękuje. - Harry promieniał jak lampki na choince. - A ty? Ile jeszcze musisz czekać?
- Jeszcze dwa miesiące i zobaczę moją córkę. - Była jedynym powodem do względnej radości, bo szczęście już nie nadejdzie w całości. Nie ma prawa.
- Jak dacie jej na imię?
- Hermiona.
- Dlaczego?
- Bo Astoria nadal myśli, że była tylko moją najlepszą przyjaciółką.
- Masz szczęście, że obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
- Cholerne.
Nocny deszcz pokropił chodnik srebrem,
Światła lamp lśnią w rzece jak diamenty.
Wszystkie drzewa obsypał ktoś gwiazdami,
W tym świecie tylko ja i on na zawsze i na wieki.
Nie
mogłaś
kochać
mnie
mniej?
- Każesz mi wybierać pomiędzy żoną, a najlepszą przyjaciółką?
- Nie jestem twoją przyjaciółką - syknęła.
- Nie. Nie jesteś. Ty.. to... - Jak to jest, że słowa, kiedy są najbardziej potrzebne zaczynają bawić się w chowanego? - Jesteś moim powietrzem, dobrze? Nie umiem tego inaczej nazwać, ale gdyby... Gdybym miał wybierać między tysiącem lat bez ciebie, a jednym pocałunkiem i ostatnim oddechem, to bez wahania postawiłbym na ciebie. Nie wiem czy takiej definicji mojej miłości do ciebie potrzebujesz, ale do cholery, Hermiona!
- Skoro mnie kochasz, skoro ja cię kocham...
- Hermiona. Nie. To złe. Mamy rodziny, a twój mąż...
- ...mnie nie kocha.
- Ale to mój najlepszy przyjaciel.
- Więc co?
Cisza może ogłuszyć?
- Zachowałeś się jak dorosły, nie ma w tym nic złego.
- Pieprząc swoją najlepszą przyjaciółkę, z której mężem również się przyjaźnie, mając żonę, zachowałem się jak dorosły? - Czekoladowe ciastka pochłaniał na potęgę. Jak ona, kiedy się złościła.
- Podjąłeś decyzje. Wyznałeś prawdę. Nie masz o co się obwiniać.
- Zabiła się przeze mnie. - Głos mu drżał.
- Nie. Zabiła się dlatego, że nie potrafiła poradzić sobie z rzeczywistością.
- Więc to ona jest winna?
- Z pewnością nikt jej nie zmuszał.
- Chora logika.
- Jestem psychiatrą, czego się spodziewałeś? - I ta absurdalna radość na jego twarzy.
Szczęście. Jaki ma smak?
Dobrze wiem, że to mój własny świat,
Że rozmawiam z samą sobą a nie z nim.
Gdyby on mnie chociaż dostrzec chciał,
Mogłabym jego światem być.
Jak
mam
oddychać,
kiedy ty...
Kiedy
ciebie
ciebie
nie ma
obok
mnie?
- Ona jest w ciąży.
- Nie rób mi tego.
- Będę miał dziecko.
- Nie możesz.
- Czas przestać...
- Zabijasz mnie. - Gdyby zrozumiał wcześniej.
- Musimy przestać zachowywać się jak egoistyczne świnie.
- Draco.
- To koniec. - Tylko sztylet w serce. Nic wielkiego.
- Draco!
- Kocham cię, Hermiona. Ale swoją żonę również. Wybrałem. Musisz to zrozumieć.
- Nie będziesz szczęśliwy beze mnie.
- Nie można mieć wszystkiego, najdroższa.
- Długo jeszcze będzie boleć?
- To nie zależy ode mnie.
- A od kogo?
- Zgadnij.
- Wole nie.
- Draco, nie wiem czy w jakimkolwiek stopniu cię to ucieszy, ale Ginny chciałaby zaprosić ciebie z Astoriąi małą, na obiad.
- To ona wie, że się u ciebie leczę? - zdziwił się.
- Żartujesz? Jesteś moim ulubionym pacjentem.
- Nie wiem, czy to powód do radości.
- Dajże spokój, ona jest w szóstym miesiącu ciąży. Odmówisz ciężarnej?
Kiedy noc się kończy,
On znika,
W nurcie brudnej rzeki.
Bez niego
Znów czuję się samotna.
A drzewa są obdarte z gwiazd.
Życie
może być
życiem,
bez
ciebie?
- Kocham cię, ale to nic nie zmienia.
- Życie bez ciebie nie jest życiem.
- Nie pozwól, żeby to cię zniszczyło.
- Żegnaj, Draco Na zawsze.
- Zawsze? - nagle wydał się przerażony.
- Nie tęskni zbyt mocno.
- Hermiona...
Jej kolej, żeby odjeść.
N a z a w s z e.
Z a w s z e.
Z a w s z e.
Z a w s z...
Z a w s...
Z a w...
Z a...
- Dzisiaj mija rok, Harry.
- Tak, wiem. Mam kalendarz. - Irytująco machał ołówkiem. - Jak się czujesz z tym, że nie ma jej już tyle czasu?
Bez jej miłości, oddechu, oczu, serca, dotyku, głosu?
- Jakbym powinien zrobić to samo, żeby znowu ją pocałować.
- Błagam, powiedz, że nie masz myśli samobójczych.
- Mam. - Coś drgnęło na jego twarzy. Przerażony jęk doktora, wywołał niemal, że uśmiech.
- Draco, mam tylko nadzieje... A właściwie wręcz ci karzę...
- Spokojnie. Jestem silniejszy niż ona była kiedykolwiek.
- Cieszę się, że to słyszę.
- Poza tym, twoje życie byłoby beze mnie nudne i biedne.
Ale ta ciemna myśl, wciąż się skrada, prawda?
_________________________________
Witam i się kłaniam. Jak życie? Szkoła Was jeszcze nie zabiła? Gotowi na maturę lub inny ważny egzamin? Bo ja znam kogoś, kto absolutnie nie jest. (Taki żart, Tysiakowe.)
Odkurzam kotleta sprzed 2 lat. Nie pamiętam, w każdym razie mini była pisana w ogóle w innym fandomie, ale jakoś tak... Mam do niej sentyment. I jest. Nie przestraszcie się. I tak, wiem, że kanonu to jest tam tyle co na Saharze śniegu, ale tak mi jakoś Draco i Hermiona do tego pasują no. xd
*To podkreślone to ta piosenka.
Miłego tygodnia, nie dajcie się pożreć innym ludziom.
Odkurzam kotleta sprzed 2 lat. Nie pamiętam, w każdym razie mini była pisana w ogóle w innym fandomie, ale jakoś tak... Mam do niej sentyment. I jest. Nie przestraszcie się. I tak, wiem, że kanonu to jest tam tyle co na Saharze śniegu, ale tak mi jakoś Draco i Hermiona do tego pasują no. xd
*To podkreślone to ta piosenka.
Miłego tygodnia, nie dajcie się pożreć innym ludziom.